wtorek, 16 października 2012

Powrót

Październik tego roku będzie na pewno zapamiętany przeze mnie na długo. Mimo, że to czas rozpoczęcia nowego roku akademickiego i wizji czekającej mnie ciężkiej pracy, to jednak we mnie pozostawi zupełnie inny ślad. Nareszcie wróciłem po trzech miesiącach do kraju. Ludzie mówią do mnie w bardziej zrozumiałym języku, mogę spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, a co najważniejsze jest przy mnie ta najważniejsza osoba - mój chłopak. O tak... nauczyłem się w końcu używać tego słowa. Wcześniej było to dla mnie dziwne, być może i zakazane, a teraz przychodzi z wielką lekkością. Mam chłopaka i jestem szczęśliwy. Czasami patrząc na wielkich przeciwników tej formy miłości (mówiąc łagodnie ich określeniem), chciałbym czasami dać choć na chwilę poczuć to co ja czuję. Tak sobie myślę, że może to by pomogło im zrozumieć, że w tym wszystkim istnieje jednak jakieś uczucie - uczucie do drugiego człowieka - które jest tak samo piękne jak do każdej innej osoby.
Największą radością jest już dla mnie samo to, że naokoło mnie istnieją przyjaciele, którzy wiedzą o mnie, a w ich oczach nigdy nie widziałem żadnej formy nieakceptacji. To oni nauczyli mnie wierzyć w siebie i w miłość. Gdyby nie ich wsparcie i duża akceptacja to może do dzisiaj borykałbym się z wiecznymi zapytaniami na ten temat.
Wszystko zależy od człowieka - temu, któremu na tobie zależy, nigdy się od Ciebie nie odsunie. Wręcz przeciwnie - twardo będzie stał przy Tobie i sprawi, że staniesz się silniejszy.
Mam nadzieję, że osoby, które borykają się z tym problemem, tak samo jako ja, znajdą w sobie pewność i wiarę w siebie. Ten świat nie jest taki beznadziejny - mimo tych szarości, zawsze pojawi się mały promyk, który będzie tak silny, że skutecznie oślepi tą smutną stronę.
W tym roku dostałem wielką lekcję życia. Chłopak, przyjaciele i - oczywiście - te 3 miesiące za granicą, które pokazały, że jednak ten świat nas nie odrzuca.

Piosenka, która teraz chodzi mi po głowie:

środa, 19 września 2012

Poza szafą

9 miesięcy - tyle minęło od napisania przeze mnie poprzedniego wpisu na tym blogu. Mogę teraz śmiało przyznać, że stoję po drugiej stronie. Ujrzałem w końcu świat poza szafą. To tylko kilka miesięcy, które zmieniły całe moje życie. Zmieniły na lepsze.

Czytając moje wcześniejsze wpisy mogę sobie dokładnie odtworzyć to co wtedy czułem, jak bardzo byłem przestraszony samym sobą, a zarazem nieszczęśliwy. Taki podobny stan utrzymywał się do marca - do czasu kiedy spotkałem swoją miłość. Tak - teraz dokładnie znam to uczucie. Spotkałem człowieka, który przewrócił mój świat do góry nogami ale przede wszystkim dał mi to czego najbardziej potrzebowałem, szczęście i miłość. Jesteśmy ze sobą już 6 miesięcy, które mogę uznać, za najpiękniejszy okres w moim życiu i jestem pewien, że czeka nas jeszcze wiele pięknych chwil.

Wspominałem o coming oucie. Tak - zrobiłem to. Mimo, że byłem pewny, że nie mogę tego uczynić, że nie zdobędę się na odwagę. Przyszła jednak ta chwila, kiedy padło słowo - może pod wpływem emocji? Jednak już wtedy czułem się na tyle szczęśliwy, że nie mogłem już znieść wiecznego kłamania, wymyślania itd. Na początku wydawało mi się, że skoro jestem tak szczęśliwy to rodzina to zrozumie i szybko się z tym pogodzi. Niestety okres po wyjawieniu prawdy był bardzo ciężki, jak zapewne u większości, która postanawia się ujawnić. Było im trudno się z tym  pogodzić ale wynikało to głównie z małej wiedzy o homoseksualiźmie. Wystarczyły szczere rozmowy i odpowiednie podejście do sprawy. Od tamtej pory czuje wielką ulgę. W końcu nie muszę żyć w kłamstwie przed najbliższą rodziną. Widzę jeszcze, że martwią się o mnie - bardziej niż to było wcześniej. Wszystko jednak idzie w dobrą stronę.
Najważniejsze osoby w moim życiu poznały prawdziwego mnie.

Gdyby mi to ktoś powiedział rok temu - na pewno bym w to nie uwierzył.