środa, 30 października 2013

Chaos myśli

Tyle zmian w moim życiu. Do takiego wniosku doszedłem czytając ostatniego posta. Od tego momentu wiele zawirowań sprawiało, że znów jest bogaty o bagaż doświadczeń.

Dochodzę do wniosku, że to środowisko jest niebezpieczne. Pamiętam jak ciężko było mi się odnaleźć sam w sobie. Nauczyć się tego kim jestem. Bałem się otoczenia ludzi, którzy nienawidzą takich osób jak ja.
I tu okazało się miłe zaskoczenie. Nie spotkałem się nigdy z negatywnym odbiorem u ludzi, którzy się dowiedzieli. Nie ma ich wielu ale i tak to doceniam.

Najwięcej niemiłych emocji doznałem ze środowiska, z którego sam się wywodzę. Chyba sam nie pasuję do tego świata. Jednak nadal staram się wierzyć w ludzi i ich nie kategoryzować.

Trzeba być ostrożnym co do ludzi. Taki wniosek wyciągam.

wtorek, 16 października 2012

Powrót

Październik tego roku będzie na pewno zapamiętany przeze mnie na długo. Mimo, że to czas rozpoczęcia nowego roku akademickiego i wizji czekającej mnie ciężkiej pracy, to jednak we mnie pozostawi zupełnie inny ślad. Nareszcie wróciłem po trzech miesiącach do kraju. Ludzie mówią do mnie w bardziej zrozumiałym języku, mogę spędzać czas z rodziną i przyjaciółmi, a co najważniejsze jest przy mnie ta najważniejsza osoba - mój chłopak. O tak... nauczyłem się w końcu używać tego słowa. Wcześniej było to dla mnie dziwne, być może i zakazane, a teraz przychodzi z wielką lekkością. Mam chłopaka i jestem szczęśliwy. Czasami patrząc na wielkich przeciwników tej formy miłości (mówiąc łagodnie ich określeniem), chciałbym czasami dać choć na chwilę poczuć to co ja czuję. Tak sobie myślę, że może to by pomogło im zrozumieć, że w tym wszystkim istnieje jednak jakieś uczucie - uczucie do drugiego człowieka - które jest tak samo piękne jak do każdej innej osoby.
Największą radością jest już dla mnie samo to, że naokoło mnie istnieją przyjaciele, którzy wiedzą o mnie, a w ich oczach nigdy nie widziałem żadnej formy nieakceptacji. To oni nauczyli mnie wierzyć w siebie i w miłość. Gdyby nie ich wsparcie i duża akceptacja to może do dzisiaj borykałbym się z wiecznymi zapytaniami na ten temat.
Wszystko zależy od człowieka - temu, któremu na tobie zależy, nigdy się od Ciebie nie odsunie. Wręcz przeciwnie - twardo będzie stał przy Tobie i sprawi, że staniesz się silniejszy.
Mam nadzieję, że osoby, które borykają się z tym problemem, tak samo jako ja, znajdą w sobie pewność i wiarę w siebie. Ten świat nie jest taki beznadziejny - mimo tych szarości, zawsze pojawi się mały promyk, który będzie tak silny, że skutecznie oślepi tą smutną stronę.
W tym roku dostałem wielką lekcję życia. Chłopak, przyjaciele i - oczywiście - te 3 miesiące za granicą, które pokazały, że jednak ten świat nas nie odrzuca.

Piosenka, która teraz chodzi mi po głowie:

środa, 19 września 2012

Poza szafą

9 miesięcy - tyle minęło od napisania przeze mnie poprzedniego wpisu na tym blogu. Mogę teraz śmiało przyznać, że stoję po drugiej stronie. Ujrzałem w końcu świat poza szafą. To tylko kilka miesięcy, które zmieniły całe moje życie. Zmieniły na lepsze.

Czytając moje wcześniejsze wpisy mogę sobie dokładnie odtworzyć to co wtedy czułem, jak bardzo byłem przestraszony samym sobą, a zarazem nieszczęśliwy. Taki podobny stan utrzymywał się do marca - do czasu kiedy spotkałem swoją miłość. Tak - teraz dokładnie znam to uczucie. Spotkałem człowieka, który przewrócił mój świat do góry nogami ale przede wszystkim dał mi to czego najbardziej potrzebowałem, szczęście i miłość. Jesteśmy ze sobą już 6 miesięcy, które mogę uznać, za najpiękniejszy okres w moim życiu i jestem pewien, że czeka nas jeszcze wiele pięknych chwil.

Wspominałem o coming oucie. Tak - zrobiłem to. Mimo, że byłem pewny, że nie mogę tego uczynić, że nie zdobędę się na odwagę. Przyszła jednak ta chwila, kiedy padło słowo - może pod wpływem emocji? Jednak już wtedy czułem się na tyle szczęśliwy, że nie mogłem już znieść wiecznego kłamania, wymyślania itd. Na początku wydawało mi się, że skoro jestem tak szczęśliwy to rodzina to zrozumie i szybko się z tym pogodzi. Niestety okres po wyjawieniu prawdy był bardzo ciężki, jak zapewne u większości, która postanawia się ujawnić. Było im trudno się z tym  pogodzić ale wynikało to głównie z małej wiedzy o homoseksualiźmie. Wystarczyły szczere rozmowy i odpowiednie podejście do sprawy. Od tamtej pory czuje wielką ulgę. W końcu nie muszę żyć w kłamstwie przed najbliższą rodziną. Widzę jeszcze, że martwią się o mnie - bardziej niż to było wcześniej. Wszystko jednak idzie w dobrą stronę.
Najważniejsze osoby w moim życiu poznały prawdziwego mnie.

Gdyby mi to ktoś powiedział rok temu - na pewno bym w to nie uwierzył.


czwartek, 29 grudnia 2011

Coming out..

Tak bardzo chciałem. Byłem blisko.. ale w ostatniej chwili brakło odwagi. Nie wiem ile potrwa jeszcze ten czas. Okres lęku i niepewności. Tak bardzo chciałbym z kimś o tym porozmawiać. Najbardziej z osobą, która jest lub była w podobnej sytuacji. Chciałbym powiedzieć rodzinie, przyjaciołom, bo wiem że zostałoby coś oczyszczone w moim wnętrzu. Jednak nie chcę ich stracić i boję się odrzucenia. Niektórzy radzą by nigdy nikomu się nie chwalić, bo po co rozpowiadać o swoim prywatnym życiu. Jednak ciągłe nękanie mnie pytaniami - kiedy znajdę dziewczynę? Kiedy się ożenię? Kiedy będę miał dzieci? - męczą a wręcz doprowadzają do frustracji. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Nie potrafię sobie wyobrazić reakcji i tego spojrzenia bliskich gdyby się dowiedzieli. Cóż... poczekam, zobaczę... może w końcu coś się zmieni.

wtorek, 13 grudnia 2011

Myśli

Jak widać miałem trochę przerwy od pisania. To był czas by nazbierać sobie myśli aby potem to wszystko zebrać i wyjąć z siebie. Mam jedno zasadnicze pytanie.. Dlaczego ja tak wszystkim się martwię, przeżywam? Przecież to co mnie trapi można by załatwić w prosty sposób i byłoby już dawno po problemie. Może powinienem całkowicie zmienić swoje życie. Nie umiem sobie przedstawić w głowie siebie za kilka lat... Chyba najbardziej obawiam się samotności, że nie będę potrafił zbliżyć się do jakiejkolwiek osoby. Cały czas widzę ten obraz ludzi, którzy patrzą na mnie jak na intruza, którzy widzą we mnie osobę chorą na umyśle. I po co ja w ogóle interesuje się moim otoczeniem? I tyle myśli na minutę, co chwilę nowe pomysły, nowe stwierdzenia. Poddaję się. 

Mam nadzieję, że wbrew moim obawom, w moim życie znajdzie się szczęście, które będzie zawsze blisko mnie. Czasami to ja chciałbym być przez nie odnaleziony... bo samemu zabraknie mi odwagi.


środa, 7 grudnia 2011

Którędy pójść?

No i zaczął się tydzień. Popadłem w wir obowiązków i tak jak wspomniałem wcześniej - nie rozmyślam zanadto. Wszystko, jak zdawać się powinno, zmierza w dobrym kierunku. Nie myślę o rzeczach, które mnie trapią tylko skupiam się na sprawach tych 'materialnych', które w pewnym stopniu nie tylko odciągają od szarej rzeczywistości ale też w pewnym stopniu sprawiają przyjemność. Ciągły pośpiech, mało snu, na jedzenie też nie ma czasu - i ja jeszcze żyje?
Przychodzi jednak wieczór i zaczynam to pisać. Wszystko pomału wygasa i w środku jedno wielkie - nic. No tak, biadolić to ja zawsze potrafię - i po to tu jestem, bo wątpię żeby znalazła się osoba, która chciałaby tego słuchać na żywo. Można to nazwać użalaniem się nad sobą. Muszę jednak przyznać, że właśnie gdy nadchodzi taki wieczór i brakuje kogokolwiek żebym mógł szczerze porozmawiać i opowiedzieć jaki był dzień i jak to wyglądało w moich odczuciach, to nic nie pozostaje jak tylko usiąść i wyżalać się samemu sobie np. pisząc tutaj.

Cały czas stoję na skrzyżowaniu dróg i nie wiem, którą drogą pójść. Powinienem niby sam to wiedzieć, niby to serce powinno podpowiadać - przecież to takie logiczne(!) - a ja nie wiem. Liczę tylko na to, że pojawi się dzień, w którym odważnie, bez powątpiewania, wstąpię na wybraną ścieżkę. Tego sobie sam życzę, bo niepewność podejmowanych decyzji mnie pomału wykańcza.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Przyjaźń - czy coś takiego istnieje?

Niedziela przebiegła dosyć spokojnie i z lepszym nastrojem. Cały dzień poświęciłem na błogie lenistwo i z pewnością taki czas był dla mnie bardzo potrzebny. Nawet wieczorem postanowiłem, że wejdę na czat i zobaczę czy jest tam z kim porozmawiać. Jak szybko się pomyliłem. Oj.. jak ciężko jest tam znaleźć jakiegoś sensownego rozmówcę. W końcu gdy zacząłem z kimś rozmowę i dosyć fajnie się ją prowadziło to po jakimś czasie zauważyłem, że rozmówca ciągle schodzi do jednego tematu.. i dlaczego?

Widzę, że teraz coraz bardziej przyjaźń odchodzi do lamusa a termin ten zmienia znaczenie. Nie wiem czy kiedykolwiek odnajdę taką osobę, którą będę potrafił tak nazwać. I na pewno zazdroszczę to tym, którzy już mieli tą okazję poznać czym jest prawdziwa przyjaźń. Uważam, że właśnie to jest lepsze od jakiegokolwiek związku. Prawdziwa będzie trwać wiecznie i nigdy nie zgaśnie. Tylko czy takie coś jeszcze istnieje?

Dziś mam kolejny dzień wolnego. Na szczęście od jutra zacznie się coś dziać, bo siedzenie i takie rozmyślanie (czasem sensowne a czasem beznadziejne) nie jest dla mnie dobre. Wolę wpaść w wir codzienności i zbytnio się nie zastanawiać się nad każdym aspektem mojego życia (po prostu nie ma na to czasu). Do końca tygodnia mam tak ułożony plan, że siedzę na uczelni do późna i to chyba będzie dla mnie najlepszym lekarstwem na wszystko :)